wtorek, 24 grudnia 2013

Christmas wishes

Moi drodzy Czytelnicy,

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałam Wam życzyć chwil spędzonych w gronie najbliższych, w ciepłej, domowej atmosferze i niezakłócanym spokoju.  
Z dala od Internetu i wszelkich portali społecznościowych... Niech te Święta będą rzeczywiste, pełne prawdziwych rozmów i wspólnych chwil z najbliższymi, a dalekie od gubiącego wirtualnego świata. No i oczywiście licznych prezentów ;)

Poza tym życzę Wam również wspaniałych postanowień na 2014 rok. Oby wszystko (albo i jeszcze więcej) się w nim spełniło o czym pragniecie! 
Koniecznie spiszcie te postanowienia / cele, schowajcie kartkę głęboko i za rok zerknijcie na nią, sprawdzając co się zmieniło. 
Ja zrobiłam tak w zeszłym roku i ... jestem w szoku :) 
Rok 2013 był dla mnie bardzo przewrotny, ale w gruncie rzeczy bardzo budujący. Zrealizowałam ponad 100% moich planów, więc w ogólnym rozrachunku wyszedł bardzo, bardzo na plus! 

Między innymi zdecydowałam się stworzyć tego bloga, który może Wam się wydawać zaniedbywany ostatnio. 
Zapewniam Was, że tak nie jest. Pracuję intensywnie nad tym, by był on jeszcze lepszy i ciekawszy dla Was w 2014. Mam nadzieję, że pod wieloma względami miło Was zaskoczy i będziecie tu zaglądać jeszcze chętniej i częściej :) 

Ściskam Was mocno, 
Sylwia 

Photo Kamila Karpińska

wtorek, 17 grudnia 2013

My favourite outfit!

Hej hej,

Przepraszam Was najmocniej za tygodniową przerwę w pisaniu, ale musiałam skupić się na innych sprawach i niestety nie miałam czasu tu zajrzeć. Obiecuję poprawę!

Dziś o moim ulubionym outficie.

Leviemu Straussowi jestem dozgonnie wdzięczna za zaprojektowanie jeansów. Nie dość, że wygodne to jeszcze od XIX wieku nadal są na czasie i pasują niemalże do wszystkiego. 
Osobiście najbardziej lubię te dopasowane, rurkowate tzw. skinny jeans. Jak wiecie nie stałam w kolejce za wzrostem, więc w takich spodniach moja drobna sylwetka wygląda najlepiej. Podobno damska pupa w jeansach też wygląda najlepiej - ot małe wtrącenie zasłyszane od osobników płci brzydkiej... ;)


Następnie biały t-shirt. Kto był wynalazcą tego nie wiem, ale też dał czadu, bo t-shirty często ratują mnie z opresji "W CO SIĘ UBRAĆ!?!".
Lubię klasyczne proste, ale nie gardzę też tymi z fajnymi nadrukami. Mam kilka mojej roboty, ale o tym innym razem.



 

Etap trzeci to klasyczne czarne szpilki. Ponoć jedne z pierwszych wysokich obcasów założyła Mona Lisa na życzenie Leonarda da Vinci. Tu muszę przyznać, że Monsieur Leonardo miał 100% racji, żeby ubrać w nie kobietę, bo żaden nawet najpiękniejszy płaski but nie podkreśli i nie wysmukli tak kształtów kobiety, co wysoki obcas. 
Moim absolutnym ideałem jest model Pigalle od Christiana Louboutina (najlepiej obcas 12 cm). Ykhm ykhm, może skorzystam z okazji: 

"Kochany Św. Mikołaju, 
Jeśli planujesz w tym roku dla mnie rózgę, to przemyśl proszę sprawę, bo oficjalnie obiecuję poprawę i postanowienie bycia lepszą w 2014 w takich Pigalle'ach ;)"

 <żart>
 

Do tego wszystkiego klasyczna marynarka bądź ramoneska. 'Et voilà' mogę wyłaniać się z domu!



Jeśli nie muszę wyglądać choć trochę jak kobieta to wybieram opcję znacznie luźniejszą. Zamiast w rurkach, ląduję w boyfriendach i zamiast w szpilkach, w workerach:




I na koniec słowo od Christiana: 


Dobranoc! 
S.









niedziela, 8 grudnia 2013

John Q.!

Dzisiaj trochę o filmie, który ostatnio oglądałam i mocno ruszył mnie za serce...
"John Q." z 2002r. z Denzelem Washingtonem.
Po pierwsze Denzel, którego uważam za jednego z lepszych aktorów ever!
Jak dla mnie nie ma chyba drugiego aktora, który tak wiarygodnie i mocno potrafi pokazać ból, żal i złość targającą nim od środka. Jak dla mnie jest absolutnie genialny!
Po drugie historia opowiedziana w tym filmie jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, a tego typu filmy trafiają do mnie najbardziej...



Film opowiada o historii ubogiej rodziny,  gdzie u młodego chłopca - ekranowego syna Mike'a lekarze wykrywają poważną wadę serca. Życie dziecka może uratować tylko natychmiastowa transplantacja. Mimo, iż ojciec - tytułowy John Q. posiada ubezpieczenie zdrowotne to firma ubezpieczeniowa nie chce pokryć kosztów koniecznej operacji. Mężczyzna decyduje się na desperackie kroki, by zmusić lekarzy do przeprowadzenia transplantacji...

Niestety realia dzisiejszego świata zmuszają wielu ludzi do zachowań, które są poza wszelkimi normami... Pogoń za pieniądzem rządzi nie tylko jednostką, ale również firmami i wielkimi korporacjami. W tym wszystkim zapomina się niestety o życiu i zdrowiu człowieka, które powinno być przecież bezcenne?! Czy naprawdę muszą mieć miejsce tego typu sytuacje, żebyśmy coś zrozumieli? Obyśmy bez tego potrafili zachowywać się jak LUDZIE...

Na pewno dobry film na niedzielny wieczór. Kto nie widział - baaaaaardzo polecam !!! Ja ryczałam jak dziecko...

Buziaki, 
S.

sobota, 7 grudnia 2013

Ciasto marchewkowe - wersja light

Hej, 

Kto lubi ciasto marchewkowe? Ja uwieeeeelbiam, ale żeby nie poszło w boki 
< bo dziś nie dzień rozpusty ;) > to zrobiłam wersję light ! :) 


Potrzebne składniki:

  • 400 g obranej marchwi
  • 1 jabłko (ok. 150g)
  • 300 g mąki razowej pełnoziarnistej
  • 100 g fruktozy (lub ksylitolu) 
  • 15 g przyprawy korzennej
  • 20 g sody oczyszczonej
  • 4 jajka
  • 170 g oleju rzepakowego
  • 150 g maślanki lub jogurtu naturalnego
  • można również dodać orzechy laskowe i rodzynki jeśli ktoś lubi (ok. 100 g)
  • serek waniliowy light

Marchew ścieramy na tarce o małych oczkach, a obrane jabłko na tarce o grubych oczkach. 







Orzechy siekamy. Wszystkie suche składniki mieszamy razem. Dodajemy olej, jajka i maślankę/jogurt. Jeśli masa jest już dobrze wymieszana to dodajemy startą marchew i jabłko.


 
Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Wylewamy ciasto, wyrównujemy powierzchnię i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy około 50-60 minut. 





Wystudzone ciasto możemy przed podaniem posmarować serkiem waniliowym na wierzchu, który nada fajny, delikatny smak ciastu.




Smacznego! :)

Miłego weekendu, 
Sylwia

środa, 4 grudnia 2013

Mój codzienny make-up, krok po kroku

Dziewczyny, 

Oto wyczekiwany post a propos mojego make-upu! Dziś wersja na co dzień ;)

Podkład nakładam tuż po nałożeniu kremów, o których wspominałam Wam wcześniej. 
Nakładam go palcami, bo mówiąc szczerze tak mi najwygodniej. Później pomagam sobie gąbką, żeby "tapeta" była równo nałożona ;)




Następnie puder, ja najbardziej lubię te prasowane i o właściwościach matujących - już wiecie dlaczego ;)





Do podkreślenia polików używam zazwyczaj tylko bronzera:





Następnie brwi. Te podkreślam i wyrównuję kontur cieniem do brwi, zazwyczaj w odcieniach ciemnej szarości / brązu.




Oko podkreślam jedynie w zewnętrznym kąciku na górnej powiece czarną miękką kredką:

Po czym, aby złagodzić efekt czarnej kredki - rozcieram ją delikatnie brązowym cieniem:


Później tuszuję rzęsy.. najbardziej lubię takie dość mocno wytuszowane ;)




I na koniec bezbarwny błyszczyk na usta:


I tak śmigam na co dzień ;) 




 Mam nadzieję, że wszystko jest dla Was w miarę jasne ;) 

Kissy, 
Sylwia

niedziela, 1 grudnia 2013

Ja w Playboy'u ...

Hej,

Dzisiaj napiszę Wam o mojej sesji do Playoby'a. Jesteście ciekawi jak dostałam tę propozycję, dlaczego się na nią zdecydowałam, ile trwały przygotowania i jak przebiegała sesja? TAAAADAAAAM !!! :)

Zacznijmy od samej propozycji... Podczas sesji do listopadowego Joy'a wpadł do nas na plan Tomasz ,,Vaciaque” Wójcik - Dyrektor Artystyczny Playboy Polska i zapytał czy zgodziłabym się na sesję w tymże magazynie dla mężczyzn... 
Pierwsze wrażenie? Było mi mega miło z powodu tego wyróżnienia! :) Kilka dni później spotkaliśmy się, żeby pogadać o zamyśle sesji. Bardzo się cieszyłam, bo tak naprawdę o sesji okładkowej w Playboy'u marzyłam odkąd zaczęłam bawić się w fotomodeling. Było to marzenie i swego rodzaju cel do zrealizowania, dla tego typu modelki jaką ja jestem - typowo komercyjną, a nie wybiegową ze względu na wzrost i wymiary ;) Do tej pory jednak powstrzymywał mnie przed taką decyzją zakres nagości, gdyż będąc dziewczyną "Playmate" trzeba pokazać dosłownie wszystko, co mi nie do końca odpowiadało. Dzięki "Miłości na bogato" dostałam propozycję sesji jako "Gwiazda" (za którą naprawdę się nie uważam!), więc było mi tym bardziej miło, gdyż w takiej sytuacji zakres nagości mógł być już bardziej na moich warunkach... ;) 
Zadecydowaliśmy razem, iż będą to subtelne, kobiece i piękne akty. Moim  zdaniem takie właśnie są i jestem z tej sesji zadowolona w 200% ! :) 

No dobra, ale co było dalej... Wybór miejsca, ekipy i fotografa należał już do Redakcji, ale przyznam szczerze, że chyba lepiej być nie mogło! <3  Została zaplanowana data wyjazdu w nasze piękne góry do Saunarium Terma Białka.
Tuż przed samą sesją oczywiście treningi standardowo, nie objadanie się i żadnych dni >rozpusty<, żeby brzuch był płaski! :) 
Poza tym przygotowanie ciała przez firmę, którą już znacie z postu wcześniej Fake Bake . Ta zaprzyjaźniona firma, zadbała o to, żebym przede wszystkim była ładnie i równo opalona, a już na samej sesji, by ciało ładnie wyglądało, dzięki bronzerowi i roświetlaczowi.
Następnie delikatny "french" manicure i pedicure zrobiony jak zwykle przez najlepsze Paznokciowe SPA <3

W dniu sesji pobudka o godzinie 6:00 <bez NIEDOPUSZCZALNYCH spóźnień! ;) > 
Makijaż oraz fryzura zajęły łącznie standardowo jakieś 2 godziny.
No i biegiem na plan zdjęciowy... 

Jak widzicie fotografów było wielu ;)



Na nasz plan wpadła również ekipa z Vivy wraz z Kasią Kępką :)


O mój delikatny dziewczęcy, ale piękny make-up i włosy zadbała przesympatyczna Aneta Paciorek-Dałek:




O góralskie i klimatyczne stylizacje Kasja Michorowska (big kiss Kasja :* )







Nad wszystkim czuwał Pan Dyrektor - Tomasz Wójcik ! :)




I pilnował nie tylko mnie, ale również fotografa Szymona Brodziaka... ;) 



Podczas kiedy wszyscy ciepło ubrani biegali na planie, ja musiałam być w samym kożuchu albo i bez ... ;) Ratowała mnie tylko gorrrrrrąąąąąca czekolada :D








A ten wspaniały back oglądacie dzięki Grześkowi Pastuszakowi, któremu mocno spodobała się moja sesyjna czapa :)




Jak widzicie nie tylko ja zdecydowałam się na góralskie stylizacje :) 


Od lewej: Aneta Paciorek-Dałek, Tomasz Wójcik, jakaś goła laska (?!) ;) , Szymon Brodziak, Kasja Michorowska oraz producent sesji Piotr Młyński :)


Dziękuję wszystkim za naprawdę wspaniałą sesję, przesympatyczną atmosferę i niezapomniane przeżycie!! :)

Dziękuję również niewspomnianym wcześniej:
Rafałowi Księżykowi - Redaktorowi Naczelnemu Playboy Polska
Marcinowi Kasprzakowi,  który przeprowadził ze mną wywiad.

A jak wyglądają efekty sesji możecie sprawdzić w obecnym, grudniowym Playboy'u... ;)
 
Dobrej nocy, 
Sylwia  :*




czwartek, 28 listopada 2013

Białka + węglowodany - jednak TAK! :)

Kochani, 

W pierwszym poście napisałam, że dbając o swoją sylwetkę staram się unikać łączenia białek z węglowodanami. Okazuję się, że to zupełnie niepotrzebny mit! 
Ewa z Dieta i Fitness tłumaczy to tak: 
"Sylwuś, jeśli chodzi o nie łączenie węglowodanów z białkami to mit :) Wziął się stąd, że jeśli dbamy o sylwetkę, o nie odkładanie się tłuszczu to nie łączymy węglowodanów z tłuszczami (a popularnie ludzie myślą, że z mięsem, bo może zawierać tłuszcz). Dlaczego? Jeśli jemy węglowodany - produkuje się insulina aby obniżyć nam poziom glukozy we krwi, ale insulina również pomaga w transporcie tłuszczy do tkanki tłuszczowej - czyli jeśli zjemy np kanapkę z tłustym serem - to tym bardziej odłoży się ten tłuszcz. Dodatkowo jeśli mamy w swoim systemie insulinę - to lipoliza jest kompletnie nie możliwa. Ot tyle, pomyślałam, że może fajnie jest zjeść chlebek z twarogiem - nie koniecznie tłustym, ale jednak białkiem ;)"
Czyli jak widzicie ważniejsze jest nie łączenie węglowodanów z tłuszczami... A to wiele zmienia, prawda? 

Zatem można jeść do woli wspomnianego przeze mnie musli z jogurtem czy kanapek z pełnoziarnistego chleba z twarogiem :) 


Ewa podsunęła mi również fajny pomysł na koktajl na bazie jogurtu (który uwielbiam!) z dużą ilością dobrych ziaren, otrębów, owoców i stevią.
Ja jutro po bieganiu spróbuję z kiwi !



Dobrej nocki, 
Sylwia